(fot. Ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego)
Dla starszego pokolenia Ewa Milde kojarzy się z rolą w „Czterdziestolatku”, dla młodszego z Zofią z „Misia”. Jej inteligencja i poczucie humoru szło w parze z urodą. To, że Skierniewice miały wspaniałą aktorkę, wiele osób dowiedziało się, niestety, z nekrologu. Ewa Milde zmarła 24 lipca w Chicago. Już po publikacji wspomnienia o aktorce w „Głosie Skierniewic i Okolicy” rozmawialiśmy z Barbarą Milde, zmarła aktorka była jej ciotką, jak nam powiedziała - rodzina rozważa pochówek w Skierniewicach.
Aktor Tadeusz Chudecki przebywa w Grecji, gdzie wyjechał na chwilę oddechu. Tłumaczy, że przygotowuje się do nowych wyzwań. Razem z żoną Justyną planują otworzyć teatr na warszawskich Bielanach.
– Ewę spotkałem krótko po szkole teatralnej. Jest taki typ ludzi, których spotykając nawet na krótko, wywierają ogromny wpływ, zostają w pamięci. Tak było z moją znajomością z Ewą Milde. Spotkaliśmy się w teatrze Ateneum. Graliśmy w kilku przedstawieniach. Człowiek o niezwykłym kolorycie, radości życia, poczuciu humoru i umiłowaniu wolności. Pewnie to było przyczyną, że wyjechała z Polski. To był trudny moment w naszej historii i do tego żyła w niezbyt udanym związku – Tadeusz Chudecki opowiada w rozmowie z „Głosem”.
Przyznaje, że odkąd wyemigrowała nie znał jej dalszych losów. Dlatego wieść o śmierci aktorki całkowicie go zaskoczyła.
– Nie wiedziałem, że pochodziła ze Skierniewic – przyznaje.
Urodziła się tutaj w 1944 roku. W Skierniewicach ukończyła Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Prusa.
– Pamiętam Ewę. Mieszali przy ul. Kościuszki. Miała brata Andrzeja, on chyba nawet został wicewojewodą warszawskim. Natomiast doskonale przypominam sobie ich ojca Eugeniusza. Był nauczycielem w liceum. Bodajże uczył przysposobienia wojskowego. Taki sztywny, wojskowy typ nauczyciela – wspomina Andrzej Holewiński, który jest żywą kroniką Skierniewic.
Więcej czytaj w elektronicznym wydaniu "Głosu". TU POBIERZ
Włodzimierz Szczepański
ostatnie aktualności ‹